piątek, 27 marca 2009

Islam, czyli poddanie się Bogu

Przeglądałem sobie zdjęcia nagrodzone w konkursie The Best of Photojournalism 2009 i muszę przyznać, że trochę mną wstrząsnął reportaż Andrei Bruce pt. “Female Circumcision”. Jak się okazuje, islam w niektórych swoich wydaniach, aby "oczyścić" dziewczynki z "niewłaściwych lub erotycznych myśli i czynów", każe wycinać im łechtaczki.

Właściwie najbardziej przerażająca jest końcówka podpisu pod ostatnim zdjęciem:
“We don’t know why we do it, but we will never stop because Islam and our elders require it”.
Każdy szanujący się fundamentalista powinien mieć koszulkę z takim napisem.

Cóż, Islam stara się tylko produkować przykładnych obywateli. Tylko co zostaje z człowieka, który nie musi posługiwać się własnym sumieniem, myśleć i decydować za siebie, ponieważ wszystko już zostało za niego wymyślone i zdecydowane? Może zwierzę, które bez mrugnięcia okiem kamienuje swoją niepełnoletnią córkę, która kochała się z chłopakiem i zabija z zimną krwią nastoletnich gejów?
Świat, w którym zakłada się, że człowiek jest zły z natury i nie może się zmienić, gdzie podstępem wycina mu się wszystko, co tylko nie służy do reprodukcji, jest bardzo smutnym miejscem.

Co z tego, że nie istnieje taka część mózgu, która odpowiada za naszą wolną wolę - w wielu częściach świata i tak przeprowadza się udane operacje jej amputacji.

środa, 25 marca 2009

Decydujący moment niewidzialnego myśliwego

FRANCE. 1932. Paris. Place de 1'Europe, Gare Saint Lazare. Copyright Henri Cartier-Bresson/Magnum Photos

Zdjęcie przedstawiające faceta wbiegającego w kałużę, zrobione dokładnie ułamek sekundy przed tym jak dotyka nogą wody, jest chyba najsłynniejszym zdjęciem Henriego Cartier-Bressona. Może jest nawet najsłynniejszym zdjęciem w ogóle. Co mniej więcej znaczy tyle, że wszyscy już wszystko o nim napisali... Mimo to ciągle robi na mnie wrażenie.

Świat w 1932 roku, kiedy zostało zrobione, był bardzo interesującym miejscem. W USA, gdzie Franklin Delano Roosevelt został właśnie wybrany na prezydenta, Wielki Kryzys był w szczytowej formie i kopał wszystkim tyłki - Dow Jones sięgnął dna, a bezrobocie wynosiło 33%. Po drugiej stronie wszystkiego, Stalin uznał oficjalnie Boga za zużytą i wyświechtaną ideę służącą do uciskania mas pracowniczych. Skoro Bóg już nie istniał, można było bezpiecznie pozamykać wszystkie kościoły. Nareszcie bolszewikom nikt już więcej nie patrzył na ręce. We Francji zamordowano prezydenta - co ciekawe, podobno w akcie protestu przeciwko bierności wobec bolszewizmu. Japonia rozpychała się uzbrojonymi łokciami w Chinach. W Niemczech Adolf Hitler uzyskał obywatelstwo, a SS, wtedy jeszcze bojówka NSDAP, zaczęła znowu legalnie działać (by móc w końcu naprawdę wyjątkowo legalnie wymordować przeciwników Hitlera w 1934 roku).
Ciekawe czy ktoś zdawał sobie sprawę, dokąd to wszystko zmierza i jaką naprawdę ma wymowę zdjęcie Cartier-Bressona. Europa skakała w nieznane, a złamane obręcze niestety nie wróżyły jej za dobrze.

O fotografii w ogóle, Bresson pisał, że "polega na równoczesnym rozpoznaniu w ułamku sekundy znaczenia danego zdarzenia, oraz takiego sposobu organizacji formy, aby nadać temu zdarzeniu odpowiednie znaczenie". "Musisz być sobą i musisz zapomnieć o sobie" w celu "odkrycia odpowiedniej chwili i pozycji, z której jako fotograf będziesz w stanie wyłuskać z rzeczywistości jeden decydujący moment". Co oczywiście nie jest łatwe - Bresson podobno wypstrykał wtedy w tamtym miejscu cały film w poszukiwaniu tego jednego zdjęcia.

Jednak tak jak nie ma jednej prawdy o danym wydarzeniu, nie ma "jednego decydującego momentu dokumentującego rzeczywistość".
Wystarczy tylko zmienić punkt widzenia, albo moment zwolnienia migawki i na zdjęciu można uchwycić trochę inną sytuację - jednak równie prawdziwą i wymowną.

Eve Sonneman, Pomarańcze, Manhatan, 1978, Copyright Eve Sonneman