piątek, 16 października 2009

Sens, kontekst i odbiorca

Robert Doisneau, At the Cafe, Chez Fraysse, Rue de Seine, Paris, 1958
W książce "On Looking At Photograps: Dave Hurn & Bill Jay" znalazłem bardzo dobry przykład tego jak sens zdjęcia może zmieniać się wraz z kontekstem w jakim zostanie ono zaprezentowane.

Powyższa fotografia "At the Cafe" Roberta Doisneau pojawiła się po raz pierwszy w artykule o paryskich kawiarniach. Niezbyt zaskakujące, zważywszy na tytuł i miejsce gdzie zostało zrobione. Następnie została umieszczone w broszurze na temat niebezpieczeństw związanych z alkoholem. Dobrze, ciężko się spierać że dwie osoby i cztery kieliszki to ideał absynencji. Jednak w końcu fotografia trafiła do artykułu na temat prostytucji. Co każe się zastanowić dobrze nad lubieżnym spojrzeniem mężczyzny, którego nie można nazwać inaczej niż starym zbereźnikiem.

Zmieniając kontekst w jakim pokazuje się zdjęcie, można zmienić jego wymowę, sens. Dzieje się tak, ponieważ sama fotografia nie opowiada żadnej historii, nie zapewnia narracji - stanowi tylko powierzchnię, wycinek. Jednak ze względu na swoje pochodzenie i czasami trochę pokrętne, jednak niezaprzeczalne związki z rzeczywistością, zdjęcie może urealnić opowiadaną historię. Jakoś tak jesteśmy skonstruowani, że kiedy widzimy na własne oczy to wierzymy. Nawet jeżeli historia nie ma za dużo wspólnego z oryginalnym kontekstem zdjęcia, fotografia pasuje - ponieważ wycina odpowiednio wiele z oryginalnego znaczenia fotografowanej sceny.
Pewnie, zdjęcia mogą kłamać, ale zazwyczaj w nie nie wątpimy. Wielokrotnie przecież mieliśmy okazję doświadczyć ich prawdomówności.

Co do innych prób interpretacji fotografii Doisneau, to jakiś krytyk stwierdził, że zdecydowanie przedstawia ona kobietę próbującą uwieść starszego mężczyznę:
"Zamiary dziewczyny są jeszcze ukryte. Przez chwilę rozkoszuje się myślą o całkowitej władzy nad mężczyzną. Trzyma niepewnie kieliszek, jakby był jabłkiem pochodzącym z drzewa poznania dobrego i złego. On, mając świadomość, że jest starszy niż powinien, wie, że ta przygoda z pewnością nie zakończy się dobrze. Szybko pije wino starając się oddalić to złe przeczucie."
Mnie nasuwa się jednak stwierdzenie, że to co widzimy na fotografiach stanowi przede wszystkim prawdę o nas samych. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, niedoszły lubieżnik zamienia się niewinną ofiarę modliszki.

Jak zauważają autorzy "On looking...", sens zdjęcia przedstawiającego konkretnych ludzi, zrobionego w określonym miejscu, o określonej godzinie jest taki, jaki nam się wydaje, że jest. Po prostu. Taka jest natura fotografii.

A cała scena i tak była zaaranżowana i Bóg raczy wiedzieć jaki był zamysł arysty.