wtorek, 29 września 2009

Łęg



Męczy mnie ostatnio pytanie - czy pejzaż może być ciekawy i odkrywczy, czy można nim powiedzieć cokolwiek nowego?
Nie wiem. Jakoś tak chodzi mi po głowie credo Roberta Franka: "fotografii trzeba tylko jednego - uchwycenia człowieczeństwa chwili".
Nie mówię, że tylko zdjęcia ludzi są ciekawe i potrafią wzbudzić w nas emocje. Jednak te fotografie, które potrafią przekazać coś o nas samych są prawdziwie cenne. Czy reszta to nie tylko ładne widoczki do powieszenia na ścianie i pocieszne zwierzątka? Ładne. Ale co z tego?

Pejzażowi na pewno robi dobrze odrobina groteski: kiedy przyroda jest skonfrontowana z natrętnym industrialem, piękno z brzydotą, wyrzucone śmieci z lasem, dominująca nad krajobrazem elektrownia z łąką, która była tam od dawna.

Nawiasem mówiąc, trochę to zabawne jest nawet, że to cholerstwo, które wygląda jakby ktoś się bezmyślnie wyrzygał na środek miasta i łąka nazywają się tak samo.
Zabawne jest też, że na zdjęciach Łęg wychodzi zazwyczaj ładnie i na miejscu. Taki już urok zdjęć. I psia kupa będzie ładna.

niedziela, 27 września 2009

Piękna tajemnica


Julio Bittencourt

Wszystkie zdjęcia zdają się mówić: "oto powierzchnia, a teraz kombinuj co się pod nią kryje". Nie potrafią nam niczego wyjaśnić. Mogą najwyżej przypomnieć coś co już wiemy, albo potwierdzić - na przykład  podpis. Samo zdjęcie jest jednak tajemnicą i w gruncie rzeczy to bagaż naszych przeżyć i wrażliwość decyduje o tym co oprócz wierzchniej warstwy odkryjemy na fotografii. Zdjęcia są tylko subiektywnym, przetworzonym, zniekształconym obrazem rzeczywistości i muszą odwoływać się do naszych doświadczeń, żeby coś przekazać. Czy w takim razie sprawdzają się jako nośnik prawdy? Czy może ukrywają ją tylko pod ładną, matową lub błyszczącą powierzchnią przedmiotu, który wieszamy na ścianie i podziwiamy?

Zdjęcie - tajemnica - może być tylko (albo aż) bodźcem, zachętą do sięgnięcia głębiej, zastanowienia się i rozwikłania zagadki, którą samo stanowi. Pcha nas do tego nasza ciekawość. Tajemnica może ograniczać się tylko do - "dlaczego właściwie fotograf zrobił to zdjęcie i co chciał przez to powiedzieć", ale może też być dużo bardziej złożona i skomplikowana. Rozwiązanie zawsze istnieje, chociaż czasami nie jest dla nas dostępne - wtedy można tylko pozwolić błądzić wyobraźni. Dołączony do zdjęcia tekst, albo podpis może podać trochę informacji - być może tyle ile potrzeba, żeby dotrzeć do istoty rzeczy, a może tyle, żeby zdjęcie stało się tylko ilustracją.

Jednak zamiast zmuszać nas do myślenia zdjęcia mogą potwierdzać nasze błędne wyobrażenie o świecie. Jak pisze Susan Sontag, wielu Amerykanów na fotografiach obywateli japońskiego pochodzenia kierowanych w 1942 roku do obozów dla internowanych, dopiero dwadzieścia lat po później rozpoznała przestępstwo rządu USA. Zdjęcia często też aż się proszą żeby rozpatrywać je tylko w kategoriach estetycznych. Kiedy fotografie traktujemy tylko jako piękny przedmiot, przestajemy zadawać pytania.

Niezależnie jednak od tego co tak naprawdę zobaczymy pod powierzchnią, jest to zawsze jakaś część prawdy o nas samych.