wtorek, 25 września 2012

Ciemna strona fotografii


Wczoraj trafiłem przez przypadek na szkic posta, którego właściwie napisałem ponad 3 lata temu i zostawiłem samemu sobie, podobnie zresztą jak całego pożal się bloga - moją małą świątynię grafomanii. Jednak teraz nie mogę się powstrzymać. Powrót do przeszłości vel odgrzewany kotlet, patologiczne natręctwo pisania, czyli reaktywacja...

O Susan Sontag usłyszałem po raz pierwszy kiedy próbowałem ustalić kto jest autorem stwierdzenia, że "aparat sprawia, że wszyscy jesteśmy turystami w rzeczywistości innych ludzi i w końcu w naszej własnej", które niezmiernie mi się spodobało i którego równie niezmiernie nie zrozumiałem. Jak się okazuje, Sontag jest autorką wielu esejów o fotografii, które są uważane za absolutnie obowiązkową lekturę w fotograficznym półświatku. Przeczytałem ich zbiór zbiór zatytułowany "O Fotografii". Poniżej kilka cytatów i moich przemyśleń.

Jak wykorzystujemy fotografię, czemu robimy zdjęcia?
"Fotografia w rękach większości ludzi (...) stanowi przede wszystkim rytuał społeczny, ochronę przed lękiem i narzędzie władzy." - pisze Sontag. Fotografia pomaga im "objąć w posiadanie przestrzeń, w której nie czują się bezpieczni". W podróży "fotografowanie jest nie tylko rodzajem zaświadczenia o przeżyciu czegoś, jest także środkiem rezygnacji z przeżyć, ponieważ człowiek ogranicza się wyłącznie do poszukiwania ładnych widoków, a przeżycia przekształca w obrazy i pamiątki". "Większość turystów odczuwa przymus odgrodzenia się aparatem fotograficznym od czegoś, co jest godne uwagi, a co napotyka się po drodze. Niepewni jak się zachować, robią zdjęcia". Sontag zwraca uwagę też, że fotografia sprawia, że "podróż staje się strategią gromadzenia zdjęć".

Czyż to nie druzgocąca krytyka? Sontag stawia fotografii zarzut spłycania przeżyć, które ze strachu, niepewności, zamieniamy w przedmioty - pamiątki, zamiast ich w pełni doświadczać. Pisze, że poszukujemy piękna, tylko po to żeby je kolekcjonować, gromadzić obrazy, które spłycają rzeczywistość, nie oddają jej w pełni, kaleczą nasze doświadczenie, pozbawiają nas szansy na zrozumienie i przeżycie. Sontag zarzuca fotografii, że staje się murem odgradzającym nas od poznania, wygodnym wyjściem z sytuacji, która zmusza nas do zadania pytania, którego jednak nigdy nie zadajemy, wciskając zamiast tego  bezmyślnie spust migawki.

W tym kontekście poglądy Sontag stoją chyba w sprzeczności z tym co powiedziała kiedyś Lisette Model: "Fotografujemy to co znamy, i to, czego nie znamy. Kierując na coś aparat stawiam pytanie, a zdjęcie bywa niekiedy odpowiedzią. Innymi słowy nie usiłuję niczego dowieść, ja się uczę". Turyści według Sontag nie próbują się niczego nauczyć, wciskając spust migawki rezygnują z tego doświadczenia wybierając coś bezpieczniejszego i łatwiejszego.

Sontag idzie też o krok dalej, uważając aparat nie tylko za coś co spłyca nasze przeżycia, ale też za nie do końca bezpieczne narzędzie, które "oferuje, za pomocą jednej, łatwo przechodzącej w nałóg czynności, zarówno uczestnictwo jak i alienację z życia własnego i innych - pozwalając nam uczestniczyć, ale i zarazem potwierdzić wyobcowanie".

Czy zdjęcie można traktować jako nośnik wspomnień? 
Sontag przywołuje tutaj poglądy Prousta, dla którego fotografie są "synonimem płytkiego, zbyt wzrokowego i praktycznego stosunku do przeszłości". Zwraca uwagę na znikomą pożyteczność zdjęć w porównaniu z "głębokimi odkryciami, jakie można poczynić reagując na wskazówki dostarczane przez wszystkie zmysły". Fotografie "ułatwiają dostęp tylko do obrazu rzeczywistości, nie do jej samej".

Zdjęcie według Sontag może być "talizmanem, magicznym obiektem, który odsyła nas do innej rzeczywistości, stanowi próbę kontaktu".

Fotoreportaż
Fotograf nie może jednocześnie interweniować i rejestrować wydarzenia, co spotyka się z krytyką Sontag. Zwraca ona uwagę na grozę "wiejąca ze znakomitych osiągnięć fotoreportażu". "Jak łatwo można wybrać fotografowanie, w sytuacjach, których fotograf ma do wyboru między zdjęciem a życiem" pisze.
Im bardziej staje się on łapczywą maszynką do robienia zdjęć, tym mniej jest uczestnikiem. Szukając trochę po omacku odpowiedniego kąta, właściwej głębi ostrości, kadrując, na chwilę zamyka się w swoim świecie. Staje się jak to określał Henri-Bresson "niewidzalnym myśliwym", jest sobą, ale jednak zapomina o sobie, szuka decydującego momentu. Słowa Bressona brzmiałyby jednak w ustach Sontag jak oskarżenie. Poniższe słynne zdjęcie jest bardzo dobrą ilustracją:



Czy zdjęcie przekształca rzeczywistość? Czy zawsze jest nośnikiem prawdy?
Aparat fotograficzny jak zauważa Susan "zbliża egzotykę, a znane nam przedmioty zmniejsza, uabstrakcyjnia, udziwnia i oddala". "Jesteśmy bardzo wrażliwi na okropności podawane w formie obrazów fotograficznych, wrażliwsi niż w realnym życiu."

Zdjęcia zmieniają też naszą percepcję tego co jest warte uwagi, a co nie. Sontag pisze, że "na zdjęciu wszystko jeżeli nie jest piękne to przynajmniej interesujące". Nawet psia kupa.

Sontag również wyraża się o fotografii krytycznie w kontekście jej możliwości przekazywania prawdy. "Zdjęcie odsłaniające jakieś sfery nędzy, którego istnienia nie podejrzewaliśmy nie wywrze wrażenia na opinii publicznej, o ile nie trafi na odpowiednią konfigurację uczuć i postaw" pisze Sontag. Jako przykład przypomina zdjęcia wykonane przez Dorotheę Lange Amerykanom japońskiego pochodzenia, którzy w 1942 roku byli zabierani do obozów dla internowanych i w strasznych warunkach przebywali tam aż do końca wojny. Dopiero w latach sześćdziesiątych świadomość polityczna większości Amerykanów pozwoliła im na rozpoznanie sytuacji, której dotyczyły te zdjęcia - "przestępstwa popełnionego przez rząd przeciwko sporej grupie obywateli amerykańskich", a nie zgodnemu z konstytucją aktu sprawiedliwości wymierzonej najzajadlejszemu wrogowi, jak wszystkim się wcześniej wydawało. Rząd przeprosił dopiero w 1988 roku.

Twarda krytyka fotografii zaproponowana przez Sontag w "O fotografii" została podobno przez nią później zrewidowana i trochę osłabiona. Ja jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że krytyka Sontag służy głównie temu, żeby przestrzec nas przed tym czym fotografia może się stać, jeżeli nie będziemy z niej korzystać całkiem świadomie, jeżeli zapomnimy o jej ciemnej stronie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz