
XDRTB to skrót od extreme drug-resistant tuberculosis, czyli wyjątkowo odpornej na leki gruźlicy. Do tej pory wydawało mi się, że z tą chorobą, która dziesiątkowała Europę od XVII w., mamy spokój i problem należy zostawić do roztrząsania co najwyżej pozytywistom, czy może doktorowi Judymowi. Okazuje się jednak, że stara choroba pokazuje swoje nowe, groźniejsze i praktycznie nieuleczalne w tym momencie oblicze. Jak pisze Rzepospolita:
„Pojawiły się nowe szczepy gruźlicy, na które nie działa większość lekarstw. Miejsca, gdzie te nowe bakterie odkryto, znajdują się 'na obrzeżach Unii Europejskiej'. (…) Europejscy przywódcy bagatelizują problem i nie robią praktycznie nic, aby walczyć z tą chorobą - uważa Markku Niskala z Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca. - Obudźcie się, nie opóźniajcie działań, nie pozwólcie, aby ten problem wymknął nam się spod kontroli - apelował w Genewie Niskala do przywódców krajów Unii. (…) Odporność, jaką zyskują bakterie wywołujące gruźlicę, to m.in. efekt nieodpowiedniego korzystania z dostępnych leków - albo źle dopasowanych, albo za krótko stosowanych”.To artykuł z 2006 roku. Rok później wyborcza pisze tak:
„Przypadki wystąpienia gruźlicy XDR-TB zanotowano już w 37 krajach [teraz już w 49-ciu], w tym we wszystkich z grupy G8, czyli najbogatszych państw świata. Gruźlica przestała być chorobą biedy. (...) Dzisiaj na tuberkulozę umiera na świecie 1,7 mln ludzi rocznie (ok. 900 w naszym kraju). 5 tys. w ciągu jednego dnia. Jedna trzecia to mieszkańcy Afryki”.Natomiast fragment wywiadu z wyborczej z grudnia zeszłego roku brzmi następująco:
„Od kilku lat mamy [my, czyli my, Polacy] do czynienia z przypadkami nowej, lekoopornej gruźlicy. Prawdopodobnie przedostała się ona do nas z Rosji, a dokładniej z rosyjskich więzień. Z braku leków podawano skazańcom jeden antybiotyk. W ten sposób powstały prątki mutanty oporne na leki. U naszych wschodnich sąsiadów wskaźniki zapadalności na tę chorobę wciąż są dziesięciokrotnie większe niż u nas. Ale my również mamy przypadki tej lekoopornej gruźlicy. W tej postaci jest śmiertelna. To przerażające, ale do tej pory nie znaleziono na nią leków. Na szczęście ten typ choroby występuje rzadko”.Nad suchymi (bardziej lub mniej) doniesieniami prasowymi przechodzi się zazwyczaj do porządku dziennego. Są tam przecież tylko jakieś wyjątkowo tajemnicze prątki mutanty i oporni (jak zwykle) politycy, są rosyjscy więźniowie, ale phi, to tylko więźniowie. Jest jeszcze enigmatyczny wskaźnik zapadalności, no i przypadki – co prawda śmiertelne, ale to przecież tylko przypadki. Jak właściwie wygląda taki przypadek?



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz